Miłość to jedna z cnót teologalnych, oprócz wiary i nadziei i jak pisze św. Paweł w „Hymnie o miłości”, jest najważniejsza. Tymi cnotami, wartościami, które przedstawiamy przy okazji wpisów na blogu ubieramy naszą duszę jak w najcenniejsze klejnoty. Stąd też nazwa zakładki, w której znajduje się mój blog nosi nazwę „anielska biżuteria”. Chcemy się nią przyozdabiać jak „oblubienica zdobna w klejnoty dla swojego męża”, chcemy błyszczeć i mieć to piękno wewnętrzne, które stanie się w nas podobieństwem do Stwórcy. Jest to swoisty pokarm duchowy, niezbędny do życia i prowadzący do radości.

Gdy rozważam ten temat staje mi przed oczami pewien obraz: Kościół, biała suknia, ksiądz, on, ona i słowa: „…i że Cię nie opuszczę aż do śmierci”. Człowiek pragnie kochać i być kochanym, chce doświadczyć tego wyjątkowego stanu. Chcemy w życiu otrzymać coś bezpłatnie, bez wysiłku, dlatego że jesteśmy dla kogoś ważni i potrzebni. Jest tyle rzeczy, które możemy sobie kupić, ale miłość jest za free:  to relacja Boga do człowieka, kobiety do mężczyzny, rodziców do dzieci. To uczucie jest na wiele sposobów opisywane w wierszach, piosenkach, że czasem wydaje się już banalne, bo cóż nowego możemy powiedzieć, przecież wszystko w tej materii już wiemy. Ta potrzeba jest w nas aktualna, ponieważ ludzka natura jest stała. Źródłem miłości jest Bóg, a my stworzeni na jego obraz potrzebujemy jej jak powietrza i tylko ona może wypełnić nas od środka i zaspokoić tęsknotę naszej duszy.

Ludzie młodzi często mylą zakochanie z miłością. To pierwsze jednak wiąże się z emocjami, które mogą się zmieniać. Każdy z nas pamięta jak był zakochany.  Zazwyczaj zdarza się to częściej niż tylko raz. To piękne i silne uczucie, może przerodzić się w coś więcej, ale może również przeminąć. Natomiast prawdziwa miłość to uczucie, decyzja woli i rozumu to powiedzenie komuś: Kocham Cię nie za coś, ale pomimo czegoś, przyjmuje Cię takim jakim jesteś. I tu znowu powraca do mnie myśl o Bogu, który darzy nas bezinteresowną miłością, który potępia grzech, ale nie człowieka, który przebacza, przyjmuje nas i jest ciągle blisko. „Hymn o miłości” świętego Pawła streszcza i podsumowuje tą refleksję.

Hymn o miłość-  1 list do Koryntian 13 Rozdział

1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,

a miłości bym nie miał,

stałbym się jak miedź brzęcząca

albo cymbał brzmiący.

2 Gdybym też miał dar prorokowania

i znał wszystkie tajemnice,

i posiadał wszelką wiedzę,

i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.

a miłości bym nie miał,

byłbym niczym.

3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,

a ciało wystawił na spalenie,

lecz miłości bym nie miał,

nic bym nie zyskał.

4 Miłość cierpliwa jest,

łaskawa jest.

Miłość nie zazdrości,

nie szuka poklasku,

nie unosi się pychą;

5 nie dopuszcza się bezwstydu,

nie szuka swego,

nie unosi się gniewem,

nie pamięta złego;

6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,

lecz współweseli się z prawdą.

7 Wszystko znosi,

wszystkiemu wierzy,

we wszystkim pokłada nadzieję,

wszystko przetrzyma.

8 Miłość nigdy nie ustaje,

[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,

albo jak dar języków, który zniknie,

lub jak wiedza, której zabraknie.

9 Po części bowiem tylko poznajemy,

po części prorokujemy.

10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,

zniknie to, co jest tylko częściowe.

11 Gdy byłem dzieckiem,

mówiłem jak dziecko,

czułem jak dziecko,

myślałem jak dziecko.

Kiedy zaś stałem się mężem,

wyzbyłem się tego, co dziecięce.

12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;

wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:

Teraz poznaję po części,

wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.

13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:

z nich zaś największa jest miłość.