Właśnie wracam myślami do swoich młodzieńczych czasów. Etap beztroskiego życia młodego człowieka, kiedy wszyscy razem na jednym z lubelskich osiedli graliśmy całe dnie w piłkę nożną z przerwą na obiad. „Państwa-miasta”, czyli pamiętne „wywołuje wojnę z”, zbijak, podchody, chodzenie po drzewach… Jak to szybko minęło. Jeszcze nie tak dawno, nie patrząc przez czas, a przez pamięć, było się człowiekiem, którego nie interesowało zupełnie nic, oprócz dobrej zabawy wśród swoich rówieśników. Z wiekiem, rodzice kształtowali świadomość dorosłego świata. A my wtedy „jejku, jak ja już chciałbym mieć te 18 lat, przecież wszystko byłoby mi wolno”. Teraz? Ile by człowiek dałby wrócić do tego okresu…

          Następnie stanęliśmy przed dokonaniem wyboru. Rodzice pytają: co chcesz w życiu robić? Okres uzyskania wykształcenia podstawowego się kończył. W bardzo młodym wieku muszę wybrać drogę swojej przygody zawodowej. Kluczowa tutaj jest rola rodzica, aby odnaleźć w swoim dziecku cechy, które pozwolą mu na rozwijanie swoich pasji. Zawód i praca? Kiedyś ktoś powiedział mi, że jest to w pewien sposób powołanie. Wielu ludzi źle traktuje swoją pracę, spłycając ją do wykonywania czynności i zarabiania pieniędzy. Praca powinna Cię rozwijać i dawać radość. Niestety, w wielu sytuacjach, życiowa sytuacja i okoliczności, które spotykają nas na drodze, nie pozwalają rozwinąć skrzydeł. Jednakże, czytając książkę, „Szczęście czy fart?” autorstwa Alexa Rovira Celmy, Trias de Bes Fernando, opowiadającą o dwóch starcach, którzy w swoim życiu dostąpili w pewien sposób tytułowego „szczęścia”, pokazuje, jak to słowo można dwuznacznie interpretować. Według mojej interpretacji „szczęście” to ciężka praca bez względu na to, co nas w życiu spotyka. Stawianie swoich celów i nawet może nie całkowita, ale konsekwentna realizacja doprowadza nas do samorealizacji.

A gdzie w tym wszystkim duchowość?


          Duchowość ciężko jest zdefiniować słowami. Każdego człowieka duchowość jest indywidualna, wskazana według własnego sumienia. Droga do Boga i Pismo Święte to wskazówka, którą powinniśmy podążać. Nie raz, nie dwa, zejdziemy z odpowiedniej ścieżki, popełniając błąd. Najważniejsze jest, aby jak najszybciej na tę ścieżkę wrócić. Takim dobrym słowem podsumowania naszej pierwszej części i zapowiedzi drugiej, mogą być słowa, iż, każdy z nas w swoim życiu, jest częścią rozwoju i wskazówką drugiego człowieka. Tylko od nas zależy, ile po sobie pozostawimy i na ile osób pozytywnie wpłyniemy.