W obecnych czasach wykształcenie i poprowadzenie kariery młodego człowieka jest ogromnym wyzwaniem dla rodziców, nauczycieli, otoczenia oraz przede wszystkim dla tzw. celebrytów nastolatków, którzy kreują świat młodzieży, w którym młode społeczeństwo chciałoby żyć. 

Postęp cywilizacyjny wymaga od nas, aby od najmłodszych lat rozwijać swój umysł, odnajdywać pasje i rozwijać się w każdym aspekcie życia zawodowego. Kiedy przypominam sobie szkolne lata i zadawane przez Panią polonistkę pytanie: Kim chciałbyś zostać? Wielu z nas odpowiadało: policjantem, lekarzem, strażakiem, księgową czy piłkarzem. Obecnie, świat przewrócił się o 180 stopni, a młodzi chcieliby być Youtuberami, Influencer’ami i zarabiać ogromne pieniądze przy tym chwaląc się w mediach społecznościowych o swoich wszystkich dokonaniach. I tutaj trzeba postawić przecinek i zadać sobie pytanie: Gdzie przy tym wszystkim wartości, tradycje i mądrości przekazywane przez naszych dziadków, rodziców i nauczycieli, którzy stanęli na naszej drodze, wspierając nas w naszym rozwoju. Oczywiście, nie piszę, że jest to powszechne i ten trend panuje wszędzie, ale jak sami możecie zauważyć, co raz więcej młodych ludzi odchodzi od wizyt w kościele i nie widzi tam swojego miejsca. 

To nie jest bezimienne pokolenie. To pokolenie, z którym wychowywałem się, widziałem, jak dorastało i w wielu przypadkach rozumiałem, dlaczego machina, którą dopiero widać, ruszyła w tak ogromnym tempie. Widzę te twarze samotnie wychowywane na miejskich blokowiskach, widzę pędzących rodziców, którzy od rana do wieczora ciężką pracują, aby zapewnić godne życie swoim dzieciom, widzę ławki, a na nich młodzi wpatrzeni w ekran smartfona, oglądający swoich rówieśników. Samouki dorastania, którzy w wielu przypadkach zapominają o uczuciach, o rodzinie, o wierze, o tym, co było kiedyś w każdej rodzinie bardzo ważne, żeby nie powiedzieć fundamentalne. Możecie napisać, że to już przeminęło, to już są inne czasy. Zgodzę się, aczkolwiek sytuacja, w której obecnie się znajdujemy, również wywołuje konsekwencje w naszym zachowaniu. W naszej psychice. 

Moja Babcia zawsze powtarzała mi „Bez Boga ani do proga” i bardzo pomogło mi to w życiu. Wyciszenie się w kościele, wspólny dialog z Bogiem, przekazywane wartości chrześcijańskie, wspólnota oraz wsparcie, pozwalało i pozwala mi uciekać od codziennego biegu za karierą, a skupiać się na priorytetach, które wpajali mi rodzice od najmłodszych lat. Wiele osób nie miało takiej możliwości, pozostawało samo, ale prawda jest taka, że nikt w naszych butach, naszego życia nie przejdzie. Każdy z nas obiera w swoim życiu jakąś ścieżkę, którą podąża, ale pamiętajmy, że w każdej chwili, zazwyczaj ciężkiej i trudnej, możemy zejść z tej ścieżki i na nowo obrać swoją drogę.