Drodzy Czytelnicy, czy zdarza się Wam, że przeżywacie zachwyt nad człowiekiem, nad tym, kim jest i do jak wspaniałych rzeczy jest zdolny? Ja mam takie momenty, szczególnie w dwóch sytuacjach.

Wprawdzie latanie samolotem traktuję jako zło konieczne (nie lubię tego, ale korzystam, bo niesamowicie ułatwia podróżowanie), to jednak jest coś, co w lataniu mnie fascynuje. To moment startu. Chwila, kiedy silniki pracują z potężną mocą, a pilot nagle pozwala maszynie się rozpędzić. Czuje się wciskanie w fotel (delikatne), a maszyna nabiera odpowiedniej prędkości i odrywa się od ziemi. Zawsze wtedy myślę, jak potężny jest geniusz człowieka, który sprawił, że ponad 150 ton unosi się w powietrze lekko jak listek. Ktoś znajomy zawsze przy starcie mówi: „To nie jest możliwe”. A jednak. To pierwsze, co mnie osobiście w człowieku zachwyca; ta potężna moc rozumu, która niemożliwe czyni możliwym.

Całkiem niedawno zaprzyjaźniona osoba opowiedziała mi historię naszych wspólnych znajomych, z którymi od dawna nie miałem kontaktu. To ludzie, którzy już mają dzieci i wnuki. Od jakiegoś czasu pomagali pewnemu staruszkowi. Robili mu zakupy, sprzątali dom, wykonywali wszystkie konieczne prace w jego posesji, wozili go do lekarza, jeśli była taka potrzeba. Jednak staruszek już coraz mniej radził sobie sam, więc ci ludzie, którzy sami mają ponad 60 lat, zabrali go do swojego skromnego domu. Zaznaczyć trzeba, że jest on dla nich obcym człowiekiem. Ich miłosierna miłość porusza i zdumiewa. To drugie, czym zachwyca mnie człowiek – jego zdolność do miłosierdzia, do bezinteresownego pochylenia się nad tymi najmniejszymi, bezradnymi i bezbronnymi.

Warto czasami zachwycić się człowiekiem, najwspanialszym stworzeniem Boga, tak jak to czyni autor Psalmu 8: „Uczyniłeś go tylko nieco mniejszym od Boga, obdarzyłeś go wspaniałością i chwałą. I dałeś mu władzę nad dziełami rąk Twoich, wszystko złożyłeś u jego stóp: owce i wszelkie bydło, a także dzikie zwierzęta, ptaki w powietrzu i ryby w morzu, wszystko, cokolwiek porusza się w wodzie” (Ps 8,6-9).