Co jeszcze dzieje się podczas modlitwy serca i do czego ona prowadzi? Żadna odpowiedź na to pytanie nie wyrazi tego, co staje się udziałem człowieka podczas tego wydarzenia. Spróbuję jednak naszkicować kolejny obraz, pokazujący sytuację osoby, która pokornie woła: „Jezu, Synu Boga Żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”.

W filmie Skazani na Shawshank z 1994 r. w reżyserii Franka Darabonta, opartym na opowiadaniu Stefana Kinga, główny bohater Andy Dufresne zostaje niesłusznie skazany na pobyt w więzieniu o zaostrzonym rygorze – tytułowe Shawshank. Przeżywa tam momenty dramatyczne, straszne, ale czasami też piękne. Chciałbym zaznaczyć, że film nadal zajmuje czołowe miejsca w rankingach na najlepszy film wszechczasów. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, zachęcam. (Zdradzę teraz trochę fabuły, więc jeśli nie znacie tego obrazu, a chcecie go obejrzeć, nie znając treści, wstrzymajcie się z czytaniem tekstu). Po dziewiętnastu latach pobytu w zamknięciu Andy’emu udaje się uciec. Aby tego dokonać, przez długie lata cierpliwie wydłubuje małym młotkiem geologicznym dziurę w grubej ścianie swojej celi. Przez tę dziurę przedostaje się do innego miejsca. Tu kamieniem rozbija rurę ściekową. Następnie czołga się nią pośród fekaliów około pół kilometra. Gdy przedostaje się na zewnątrz, od razu trafia do strumienia, zdejmuje z siebie więzienne ubranie i pozwala, aby padający deszcz obmył jego ciało z brudu i smrodu. Cieszy się wolnością.

Za każdym razem, gdy oglądam tę scenę albo wracam do niej myślami, rodzi się we mnie świadomość, że każdy z nas ma swoje Shawshank, z którego chciałby się wydostać. I wydostaje się na modlitwie serca. Przychodzimy bowiem do Pana ze świata. Oblepieni brudem, swoim grzechem i grzechem innych. Zniewoleni różnymi wizjami i kłamstwami. Pod wzrastającą presją, że ciągle coś musimy. A gdy z pokorą i wiarą wypowiadamy imię Jezus, On oczyszcza nas z brudu, opatruje rany, koi i uwalnia od sideł zastawianych przez Złego, ogarnia naszą egzystencję swoją dobrocią i wyprowadza nas na wolność, ku prawdzie. Wyprowadza nas z Shawshank. Zgodnie z tym, co mówi św. Łukasz: „ [Jezus] przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,16-19).