Są w życiu sytuacje, które sprawiają, że nasza wiara i zaufanie do Boga są wystawiane na próbę. Pamiętam, że jako kleryk chodziłem do jednego z lubelskich szpitali, aby udzielać Komunii Świętej przebywającym tam chorym. Pewnego razu trafiłem na salę, gdzie było dwóch panów. Zapytałem, czy chcą przyjąć Komunię. Jeden z nich grzecznie odpowiedział, że tak, drugi natomiast zareagował bardzo emocjonalnie. Zaczął krzyczeć: „Nie chcę żadnej Komunii! Widzi ksiądz, jeszcze niedawno mogłem chodzić, wszystko w domu robiłem sam, mogłem swobodnie żyć i zadbać o siebie, a teraz ledwo chodzę. Nie chcę żadnego Boga. Muszę to sobie wszystko przemyśleć”. Sytuacje jak ta i podobne, czasami jeszcze trudniejsze niż choroba, potrafią w nas zrodzić bunt, gniew, niechęć wobec Boga. 

W  trudnym położeniu znalazł się również autor Psalmu 13. Jednak czy zrodziło to w nim niechęć do Boga? Woła on tak: „O Panie, jak długo jeszcze nie raczysz wspomnieć na mnie, jak długo będziesz krył przede mną Twe oblicze? Jak długo mam jeszcze nosić ból w duszy, a w sercu codzienną zgryzotę? Jak długo mój wróg będzie nade mną górował?” (Ps 13,2-3). Z tych słów wynika, że mimo trudnego doświadczenia człowiek ten nie wyrzekł się Boga, nie zaczął pałać do Niego nienawiścią, lecz nadal szukał w Nim ocalenia. Te słowa to jego szczera modlitwa, w której mówi o tym, że odczuwa, jakby Bóg przestał się nim opiekować, ale nie stracił wiary w Niego. Był na granicy swoich możliwości duchowych, egzystencjalnych, ale wytrwał i jego wytrwałość została nagrodzona, a życie się odmieniło. W Psalmie czytamy: „Lecz ja zaufałem Twemu miłosierdziu, moje serce się cieszy, żeś mnie wspomógł. Panu na chwałę będę śpiewał, bo wyświadczył mi dobro” (Ps 13,6). Autor Psalmu wytrwał w swoim doświadczeniu i nie wyrzekł się przyjaźni z Bogiem. Jezus mówi: „Kto wytrwa do końca, będzie zbawiony” (Mt 24,13). 

Obyśmy w chwilach prób zachowali przyjaźń w relacji z Bogiem i zaufanie, że On ma moc przeprowadzić nas przez najtrudniejsze z możliwych sytuacji, jakie niesie ze sobą życie. Oby w tych trudach starczyło nam siły do wołania: „Wejrzyj więc na mnie, racz mnie wysłuchać, Panie, mój Boże! Napełnij moje oczy blaskiem, abym nie zasnął i nie umarł” (Ps 13,4).